niedziela, 30 listopada 2014

Wyjaśnienia i wyniki konkursu .

Cześć , kilka dni temu [ tydzień temu ] ogłosiłam konkurs . I tu was chcę przeprosić , ponieważ w myślach miałam ułożone że konkurs ma być do 30 listopada a napisałam do 30 grudnia . Sama nie wiem dlaczego .
Chcę was bardzo przeprosić za ta pomyłkę .
Zwłaszcza tych co mieli w planach wysłać rozdzial a nie zdążą tego zrobic przez mój głupi błąd . Ale nie martwcie się , za jakiś czas znów zrobię konkurs .
Jeszcze raz was strasznie przepraszam za ta pomyłkę . Mam nadzieję , że mi wybaczycie .



Przyszedł do mnie tylko jeden rozdział , ale cieszę się , że w ogóle jakiś dotarł .
Oczywiście spodobał on mi się , mam nadzieję , że wam również się spodoba .
Zyczę wam powodzenia w następnych konkursach .
Zwycięski rozdział należy do Justyny  .




- Yyy... nie wiem. - powiedziała nie wiedząc jak ma odpowiedzieć, a po chwili zaczęła jęczeć.
- Dobrze, rozumiem, że nikt nie wchodzi na salę. - powiedział lekarz.
- NIE! - Krzyknęła Violetta, po czym Leon wszedł do sali.
- Och Leon, boję się. - powiedziała Violetta po czym zaczęła płakać.
- Nie bój się Violu, za chwilę będzie już po wszystkim.- zapewniał Leon Violettę.
- Długo się nie widzieliśmy. - powiedziała smutna Viola.
- Em no, a zrobisz mi loda? - powiedział nie pewnie Leon.
- CO?! Tu tak teraz? Chyba Cię pogięło Verdas! - powiedziała nieźle wkurzona Viola.
- Potem pogadamy, teraz najważniejsze jest, żeby dziecko przyszło na świat. - powiedział przejmujący się Leon.
- AAAAAAAAAAAA! - krzyknęła, a zarazem jęknęła Viola.
- Co się dzieje kochanie?! - powiedział przerażony Leon.
- Leon, ty głupku! Zaczyna się! - powiedziała ze złością szatynka.
- Proszę rozszerzyć nogi pani Violetto. - powiedział lekarz.
- Ej, ej, ej! To moja kobieta! - powiedział zdenerwowany Leon.
- Proszę pana, ja pomagam pańskiej kobiecie pomóc! - powiedział lekarz.
- Ach no tak, przepraszam. - powiedział zawstydzony Leon, po czym złapał Violę za rękę.
- Skarbie, dasz radę! - zaczął dopingować Violettę Leon.
- ACHHHHHHH! - zaczęła pojękiwać Violetta.
Po chwili na całej sali było bardzo głośno od krzyków Violetty.
Violetta rodziła 4 godziny, co ją bardzo zmęczyło.
Bo długim porodzie, (który przed chwilą się skończył)
Viola spojrzała na swoją uroczą córeczkę, i po chwili się rozpłakała ze szczęścia, rzecz jasna.
Leon przy jej porodzie cały czas stał i w końcu zapytał:
- Jak ją nazwiemy?
- Isabell. - powiedziała stanowczo Violetta.
- Jesteś pewna? Imiona zmienić nie można. - powiedział zaniepokojony Leon.
- Nie podoba Ci się to imię? - powiedziała Violetta i zaczęła płakać.
- Kotku, to nie tak, po prostu chciałem mieć pewność! - powiedział zmartwiony Leon.
- Och, a już myślałam.. - powiedziała nieco dziwnym głosem Violetta.
- Violu, przepraszam Cię, za to wszystko co zrobiłem. - powiedział smutny Leon.
- Nie chcę teraz o tym gadać, w domu pogadamy, a teraz daj mi spać. - powiedziała Viola.
Leon, wyszedł z sali, po czym szybko wyjął z kieszeni telefon i dzwonił do wszystkich znajomych.
- Halo? Cześć Fran, przyjedź do szpitala, Viola urodziła!
- Serio? Jasne, już jadę!
- Ok, czekamy.
Rozłączył się po czym dzwonił tak do wszystkich ich znajomych, i każdy reagował tak samo, czyli zaskoczeniem i szczęściem.
Po chwili już wszyscy byli w szpitalu, każdy gratulował Leonowi dziecka i każdy chciał zobaczyć małą Isabelle.
- Szkoda, że Viola śpi. - powiedział Diego.
- A co chciałbyś ją podrywać?! - powiedział zdenerwowany Leon.
- Verdas, spokojnie. - uspokajał go Diego.
- W ogóle, ile Viola rodziła? - powiedziała zaciekawiona Ludmiła.
- 4 godziny. Nieźle, co nie? - powiedział Leon podnosząc seksownie brwi.
- No nieźle, nie dziwię się czemu śpi. Jest zmęczona, zresztą każda kobieta by była zmęczona po takim długim porodzie. - Powiedział Tomas.
- Gdzie są w ogóle wasi rodzice? - powiedziała Naty.
- A nie powiecie Violi? - spytał Leon.
- Oo, widzę, że niespodzianka się szykuje! - pisnęła Fran.
- Ciszej! - uciszał Leon.
- No, ale na pewno nie odpowiecie?
- Na pewno! - odpowiedzieli wszyscy chórem.
- Okej, więc chodzi o to, że... - i zaczął opowiadać Leon.
- Leon, czy cię pogięło?! - krzyknęła Cami.
- No co? - powiedział nie przejmując się niczym Leon.
- Ty chcesz z nią seks uprawiać kiedy ona po tym porodzie dopiero?! - powiedział Maxi.
- A ty co? Wiesz, jak się czuje jej pochwa? - spytał zły Leon.
- Nie, ale doskonale wiem jak Cami się czuła gdy rodziła! Nic nie chciała robić w łóżku, nawet nie mogłem minetki jej zrobić! - powiedział Maxi.
- Maxi, możesz przestać gadać o NASZYCH sprawach w łóżku? - powiedziała zła Camila.
- Sorry. - powiedział zaniepokojony Maxi, że w domu go czeka coś złego, po tym co powiedział.
- O! Violuś się budzi! - krzyknął Leon, po czym wszyscy wbiegli do sali.
- Jak się czujesz? - spytała szczęśliwa Ludmi.
- Oj, źle bardzo. - powiedziała zaspana Viola.
- A właśnie, Leon daj mi ciuchy. - powiedziała szatynka.
- Eee, ale no yym booo... - zaczął niepewnie.
- Nie gadaj, że nie przyniosłeś! -powiedziała wściekła Viola.
- No ja ten, nie wiedziałem, ale za to mogę potrzymać dzidzie. - powiedział i zaczął się szczerzyć.
- Fran, mogłabyś pójść po ciuchy do mojego domu? - spytała.
- Jasne, już idę, zaraz będę. - po czym wybiegła z sali.
- Po chwili wszyscy poszli do najbliższych hoteli, tak się składa, ze wszyscy do tego samego, bo w końcu byli w innym mieście niż Buenos Aires.
Violetta wyszła ze szpitala i poszła wraz z Leonem do domu swojej babci.
- Cześć babciu! - krzyknęła Violetta.
- Cześć wnusiu, a właśnie dlaczego cię tak długo nie by-ło... - przerwała ponieważ zobaczyła małe dzieciątko i Leona.
- A któż to jest?







----------------------

Następny rozdział pojawi się we wtorek lub w piątek XD.

1 komentarz: