niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 41 . - " Wieczorem w hotelowej restauracji " .

Violetta .


- Babciu , spokojnie tylko się nie denerwuj . Wszystko Ci powiem .
- Ale gdzie ty tyle byłaś słoneczko i co to za dziecko ? Pewnie to ty chcesz moją wnuczkę okłamać , że to jakaś wpadka po imprezie , której w ogóle nie pamiętasz ?
To ostatnie babcia Violetty powiedziała do Leona .
Dziewczyna kiedy tylko to usłyszała wybuchła śmiechem  .
- Babciu nie było mnie tyle bo byłam w szpitalu i rodziłam córeczkę . To maleństwo , które trzyma Leon to nasza kochana córeczka Isabell .
- W takim razie , przepraszam Cię Leon , że tak na Ciebie naskoczyłam . Ale Violu ty po porodzie powinnaś ze trzy dni w szpitalu leżeć .
- Ze mną i małą wszystko jest bardzo dobrze więc lekarz pozwolił mi iść do domu . Ale mam odpoczywać dużo i za kilka dni przyjdzie tu lekarz i sprawdzi czy wszystko dobrze .
- No dobrze , to pokażcie mi tą małą dziewczynkę .
Powiedziała babcia Violi . Leon do niej podszedł i odwinął kocyk , którym Isabell była przykryta aż po samą główkę . Na widok małej szatyn szeroko się uśmiechnął .
- O matko maluchu w kogo ty się wdałaś . Następny mały Verdas .
- Jaki następny ?
Zapytała ze zdziwieniem Violetta .
- Spokojnie Violu chciałam tylko powiedzieć , że wasza córeczka jest strasznie podobna do Leona .
Wytłumaczyła starsza pani i się uśmiechnęła .
- A teraz zmykajcie na górę bo ty Violu musisz odpocząć , pewnie niedługo przyjdzie tu stado waszych znajomych aby zobaczyć malutką Isabell .
- Oni widzieli ją w szpitalu , teraz pewnie i tak siedzą w hotelu i robią inne rzeczy albo Francesca pokazuję im Rzym i inne zabytki Włoch .
Powiedziała Violetta , kiedy tylko poczuła na sobie wzrok babci wywróciła oczami .
- No dobrze , dobrze już idziemy , chodź Leon .
Powiedziała Viola i pociągnęła Leona za wolną rękę , ten od razu za nią poszedł .
Nie sprzeciwił jej się bo wiedział , że kiedyś i tak by musiał iść w tamtą stronę , do jej pokoju .
W chwili gdy tylko znaleźli się w pokoju Violetty , dziewczyna wzięła od chłopaka córeczkę , usiadła na swoim łóżku . Leon zszedł na dół , wziął torbę Violki po czym wrócił z powrotem na górę .
Położył torbę swojej ukochanej koło jej łózka i usiadł koło niej na łóżku , szeroko się uśmiechnął .





Francesca .


Kiedy tylko weszli do hotelu od razu podszedł do niej Marco .
- Fran , musimy pogadać .
- Słucham Cię , co masz mi do powiedzenia ?
- No bo Fran ... tylko się nie denerwuj ...
- No , Marco wyduś to z siebie , nie mam czasu teraz bo muszę iść do swojego " pokoju " .
Powiedziała dziewczyna i poszła po swoją walizkę , która stała na korytarzu hotelu .
Wzięła swoją walizkę i podeszła do recepcji .
- Amando , po proszę klucz .
Powiedziała a recepcjonistka uśmiechnęła się do niej .
- Musi pani poczekać chwilę bo dorabiamy drugi tak jak pani kazała .
- Dobrze , dziękuję .
Powiedziała Włoszka i oparła się o blat recepcji .
Podszedł do niej Marco .
- Możemy pogadać Francesca ?
- Marco , przepraszam ale teraz nie mogę , spotkajmy się wieczorem w hotelowej restauracji to mi wszystko powiesz co masz do powiedzenia , okej ?
- Ale o której Ci pasuje ?
- Wszystko jedno i tak , będe cały czas w .... w pokoju .
- Pasuje Ci o 20 ? Może przyjdę po Ciebie , w którym pokoju będziesz mieszkać ?
- Pasuje . Nie ! ... Nie trzeba , przyjdę sama .
Powiedziała , po chwili Amanda przyniosła jej klucze i przesunęła po blacie recepcji w jej stronę . Francesca od razu położyła rękę na kluczach tak by Marco nie zauważył numerka pokoju napisanego na kluczu .
Chłopak poszedł po swoją walizkę a do recepcji podeszła Ludmiła . Stanęła za Francescą , w kolejce .
- Prosze , pani klucze .
- Dziękuję .
Odpowiedziała Francesca , wzięła klucze . Nawet nie zauważyła jak jeden klucz spadł jej na podłogę .
Chwyciła za uchwyt w walizce , pociągnęła ją w stronę windy .
Weszła do środka , nacisnęła guziczek z numerem 9 . W tym hotelu było 12 pięter a ostatnie 3 należały do rodziny Cauviglia . Rodzice dziewczyny kupili owe piętra gdy tylko została zakończona budowa tego hotelu . Mieszkali wtedy w Hiszpanii a tata Fran często przyjeżdżał wraz z jej mamą tu w interesach albo by po prostu odpocząć , robili sobie dłuższe wakacje . Kiedy urodził sie brat Francescy , Łukasz , zdecydowali , że przeprowadzą się do Włoch , potem urodziła się Francesca a jej rodzice zdecydowali , że kupią sobie domek na przedmieściach Rzymu . Gdy Fran była już na świecie jej rodzice mieli butik , w tedy był jeszcze mały bo dopiero zaczynali tą pracę . Dziewczynie w dzieciństwie niczego nie brakowało .
Kiedy tylko Francesca wyjechała windą na odpowiednie piętro podeszła pod drzwi z napisem " 116 - apartament prywatny " . Otworzyła drzwi kluczem po czym weszła do środka . Zamknęła za sobą drzwi . Walizkę zostawiła w salonie na dole , od razu poszła na trzecie piętro apartamentu , było całe jej . Drugie miał jej brat a pierwsze jej rodzice . Piętro dziewczyny było w zasadzie największe bo był tam jej pokój , łazienka , kuchnia , trzy garderoby i pokój z okresu jak dziewczyna była jeszcze noworodkiem , niemowlakiem . Do tego pokoju rzadko kiedy wchodziła . Były dwa powody , mieszkała w Buenos Aires , to po pierwsze , a kiedy tu przylatywała i mieszkała to wchodziła tam tylko wtedy gdy na prawdę nie chciała nikogo widzieć albo źle się czuła , to po drugie .










---------------------


Noi jest rozdział 41 , miał być we wtorek lub piątek , i przepraszam , że go nie było ale musiałam poprawić oceny w szkole więc nawet nie miałam czasu kiedy go napisać .
Ale już jest i mam nadzieję , że wam się spodoba .
Jak myślicie ktoś podniesie klucz , który upadł Fran ? A jeśli tak to kto ?
Jak myślicie co będzie dalej z Violą i Leonem , czy będą dalej szczęśliwi ?
Do następnego < 333

3 komentarze:

  1. Rozdział świetny
    podobała mi się babcia <3
    jestem ciekawa kto te klucze podniósł.
    z niecierpliwością czekam na next
    Pozdrawiam
    Komarek ;*
    P. S wpadnij do mnie → http://jortini-lovee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super.
    Muszę w końcu obserwować i być na bieżąco :3

    OdpowiedzUsuń